Agnieszka

DSC07129Do moich zadań należy organizacja pracy w gospodarstwie i – co bardziej przyjemne – prowadzenie wyjazdów w teren 😉 Wspólnymi siłami budujemy Zerówkę niemal od podstaw. Czasami popełniamy błędy, które później trzeba naprawiać. Zdarza się, że zmieniają nam się plany, co również potrafi skutkować na przykład kompletną przebudową wybiegów dla zwierząt. Niemniej trzeba przyznać, że są to niesamowite doświadczenia!

Trzeba uważać, bo jak zacznę mówić, to nawet chrypka mnie nie powstrzyma przed kontynuowaniem wywodów. Lubię kolor fioletowy 😉 Nie lubię stagnacji. Czasami za dużo myślę, co wypomina mi Michał!

Przy okazji tego wpisu wydało się, kto jest narratorem bloga Zerówki…

Reklama

Stary koń i może – „Oddam konia w dobre ręce”

DSC05065 Nie trzeba długo szukać, żeby znaleźć liczne opowieści o tym, jak konie oddane w „dobre ręce” zniknęły bez śladu – najczęściej bardzo szybko po przeprowadzce do nowego domu. Na forach aż tłoczno od wpisów poszukiwaczy zaginionych wierzchowców. O czym to świadczy?

Zacznijmy od tego, że ludzie są cwani i naiwni. Często mamy do czynienia z promocją… dwa w jednym. Pozbywający się problemu naiwnie wierzy, że ktoś z otwartymi ramionami przygarnie stare, schorowane zwierzę, które będzie dla niego od tej pory skarbonką bez dna. Oczywiście nie jest uczciwym zapewnianie oddającego, że koń znalazł swoje miejsce na ziemi, jeśli w intencji biorącego jest szybka sprzedaż zwierzęcia. Niemniej nie ma możliwości, aby zabezpieczyć konia, którego właściciel decyduje się oddać – czy to obcemu, czy znajomemu. Można (w przypadku umowy kupna/sprzedaży) zawrzeć paragraf o prawie pierwokupu, jednak pamiętać należy, że traci on ważność, jeśli kupujący przekaże zwierzę dalej na mocy umowy darowizny. Można próbować umowy dzierżawy, lecz wypada się spodziewać, iż mało kto zechce zgodzić się na dzierżawę końskiego rencisty/emeryta.

Czy to znaczy, że nie ma dobrego rozwiązania?

Osobiście proponuję zupełnie inną drogę. Kupując konia, załóż mu „fundusz emerytalny”! Gdyby odkładać 50-100zł miesięcznie, to po dziesięciu latach mamy naprawdę fajne zabezpieczenie na stare lata wierzchowca i na przykład nagłe pogorszenie stanu zdrowia (właściciela/zwierzaka) czy naszej sytuacji materialnej tak bardzo nikogo nie zaboli – na pensjonat zawsze będzie można wyjąć środki z tego właśnie konta.

A co, jeżeli mleko już się rozlało – koń jest, a kasy na jego utrzymanie nie ma?

W sytuacjach mniej dramatycznych warto spróbować zmienić stajnię na tańszą. Kiedy już jest nóż na gardle… to dobrych rozwiązań nie ma. Oczywiście jest opcja sprzedaży/oddania, ale zazwyczaj trzeba się uzbroić w cierpliwość nawet wtedy, jeżeli właściciel nie będzie wybredny w wyborze nowego domu. Koń to nie chomik, jego utrzymanie kosztuje i coraz więcej osób zaczyna zdawać sobie z tego sprawę. Jeżeli ktoś ma przydomową stajnię z jednym koniem, to zazwyczaj szuka mu do towarzystwa kuca lub pensjonariusza, żeby jednak jak najwięcej złotówek zostało w kieszeni. Świadomi kosztów utrzymania ludzie, nie wpakują się na tykającą bombę. A starszy zwierzak = wszystkie zebrane kontuzje, choroby związane z wiekiem, słabsza odporność… Chociaż nie zawsze, to jednak często właśnie tak to wygląda.

Więc…?

Zastanów się, zanim kupisz konia. Pomyśl także o jego emeryturze!

Stary koń i może – o emeryturze dla koni #1

Agnieszka, Sułtan i BrzydulkaJak zadbać o konia na emeryturze? Kiedy w ogóle podjąć decyzję o odesłaniu towarzysza na „łąki”? No i które miejsce będzie do tego właściwe, skoro każda reklama woła: „Chodź do nas!”?

Przez Zerówkę przeszło już niezłe stado końskich emerytów i rencistów. Po wieloletnich obserwacjach mam kilka spostrzeżeń, którymi koniecznie chciałabym się z Wami podzielić, bo być może uchroni to Wasze konie przed niewłaściwą decyzją.

Oczywiście – niezależnie od tego, co postanowicie – zawsze Zerówka będzie idealnym wyborem, jeśli szukacie pensjonatu 🙂

Pierwsza rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy. Niektórzy stawiają ostrą granicę: „Przestawię swojego konia na emeryturę, kiedy skończy 18 lat”. Czy takie podejście jest słuszne? Moim zdaniem nie. Są przecież zwierzęta, które zostały wdrożone do pracy w wieku 6-11 lat. Czy po tych kilku latach noszenia człowieka na grzbiecie faktycznie powinny przejść do lamusa? Zakładamy oczywiście, że nie wydarzy się w tym czasie żaden wypadek eliminujący konia z użytku. Po konsultacjach z weterynarzami i właścicielami koni stwierdzam, że dla konia emerytura jest karą. Emerytura typu „idź na łąkę i nara”. Inaczej sprawa wygląda, jeśli pod pojęciem emerytury rozumiemy przekazanie zwierza mało wymagającemu jeźdźcowi, który z kolei ma sporo czasu na dopieszczanie pupila.

Konie mają bardzo rozwinięty zmysł empatii. Kiedy wykreślamy je z naszego życia – potrafią popaść w depresję i odchorować nasze decyzje.

Jak więc odstawić konia na łąki, jeśli faktycznie zaistnieje taka potrzeba? Prosta odpowiedź: stopniowo. Jeśli z dnia na dzień zastąpimy rutynę treningów i czułości otwartą przestrzenią w towarzystwie innych kopytnych – nasz przyjaciel tego nie zrozumie. Co innego odpoczynek tygodniowy, a co innego nowy styl życia. Z resztą nie trzeba daleko szukać, wystarczy przyjrzeć się ludzkim emerytom, którzy z dniem otrzymania ostatniej wypłaty zamykają się w sobie i zasiadają w miękkim fotelu. Co taki człowiek czuje? Czuje, że nie jest już potrzebny, że jego „misja” się skończyła i teraz jest jedynie ciężarem dla otaczającego go świata. Konie mają podobnie.

Czy oddanie konia w „dobre ręce” jest najlepszą decyzją, jeśli nie możemy mu zapewnić dożywocia? O tym jutro.

Ogólnie o opiece nad koniem

DSC03995 Może kiedyś zagłębię się w szczegół – jednak dziś będzie ogólnikami.

Co warto robić raz do roku?
– ogólne badanie krwi,
– przegląd dentystyczny.

Co warto robić regularnie?
– odrobaczanie koni naprawdę warto przeprowadzić 3-4 razy do roku, trzeba przy tym dopytać weterynarza, jaki środek w danym momencie będzie odpowiedni dla rozwijających się pasożytów.

Moim zdaniem o kopyta trzeba dbać. Werkowanie raz na 6 tygodni to absolutne minimum, jeśli chcemy mieć zdrowe strzałki i elastyczne kopyto. Optymalnie strugacz powinien odwiedzać podopiecznych raz w miesiącu. W przypadku problemów można rozważyć częstsze wizyty. Konie niepracujące również wymagają opieki kowalskiej! Braki w tym rejonie będą skutkowały np. gniciem strzałki, łamliwością rogu, a w rezultacie mogą również wpływać na pracę ścięgien i stawów, prowadząc do zwyrodnień lub innych chorób.

Jeżeli coś się dzieje – koń jest osowiały, sierść zwierzaka nie wygląda zdrowo, kopyto dobrze nie narasta albo brakuje apetytu… W takich sytuacjach warto zbadać róg kopyta lub włos na niedobory. Czasami okazuje się, że brakuje jakiegoś konkretnego pierwiastka w diecie naszego zwierzęcia i badanie to wykaże. Nie można w ciemno suplementować zwierząt. Ogólne witaminy podawane jesienią czy wiosną oczywiście nie zaszkodzą, jednak regulacja poszczególnych mikroelementów musi być oparta na wynikach badań.

Mruczek

Poznajcie Mruczka!

Mruczek jest niewielkim kotem o olbrzymim sercu. Dużo rozmyśla o życiu i wszechświecie. Dlatego zanim cokolwiek zrobi, musi najpierw oddać się zadumie. Kiedy się bawi – bawi się całym sobą. Kiedy śpi – śpi jak kamień. Kiedy postanowi, że pora na pieszczoty – zaczyna mruczeć… 🙂

mruczek

Trafił do Zerówki jako jeden z 4 kociąt, które miały zostać utopione. Przez znajomych znajomych… Dwa kociaki szybko znalazły domy u naszych przyjaciół, niestety trzecie kociątko zmarło wskutek powikłań po sterylizacji. Natomiast Mruczek od początku był nasz. Całkiem inny niż koty, które do tej pory mieliśmy przyjemność poznać. Czasami śmiejemy się z tego naszego myśliciela, ale nie zmienia to faktu, że jesteśmy niezmiernie dumni, że mieszka z nami koci filozof 🙂

mruczek2

Alicja

Alicja, the córka, lat przybywa jej szybciej niż nam. Kocha zwierzątka, a zwłaszcza MyLittlePony. Dzielnie spaceruje z psami, dokarmia kozy, jeździ konno. Jej ulubionym kolorem jest różowy. Nie pogardzi słodką przekąską, ale na szczęście zaczęła gustować w chlebie z miodem. Chętnie nawiązuje nowe znajomości.

Garść wspomnień – DOM

Ponieważ obchodzimy 7-lecie naszego urzędowania w Zerówce, zaczęłam szperać w archiwum zdjęć. Pomimo licznych awarii komputerów, udało mi się znaleźć kilka fotek, które obrazują stan gospodarstwa ze stycznia 2007 roku, czyli 2 miesiące po naszym przybyciu (już można dojrzeć pewne wpływy, część mebli i rzeczy należących do starszej Pani została już wywieziona).

Ciekawi? 🙂

Słowem wprowadzenia – nie każdy wie, że dom, który kupiliśmy, był zamieszkany przez starszą Panią. Wychodek znajdował się za oborą (aktualnie: stajnia). W domu było pomieszczenie, które służyło za kuchnię, czyli posiadało piec do gotowania, ale był tam też zlew (bez wody), wanna (starsza Pani nosiła wodę ze studni sąsiadów i napełniała nią wannę, żeby w razie potrzeby woda w domu była [pewnie zdajecie sobie sprawę z tego, że woda jednak potrzebna bywa]) – aktualnie to nasza łazienka. Był pokój, który służył za kapliczkę, cały wypełniony dewocjonaliami – aktualnie to nasz pokój dzienny. Był pokój-muzeum, dawna sypialnia starszej Pani i starszego Pana – aktualnie to nasz „mały pokój”, czyli lokum Alicji. A to, co teraz jest kuchnią, było sypialnią i pokojem dziennym.

Namieszałam? 🙂